Jako przykład posłużył mi najprostszy na świecie przepis na muffiny. Przygotowałam je w wersji z dodatkiem startej marchewki jak i z dyniowym puree zapisując dokładnie wszystkie czynności i etapy przygotowania. Na samym dole zamieszczam przepis, jeśli masz ochotę dokonać podobnego porównania. Oto moje spostrzeżenia i wynik testu :

Marchew i dynia – porównanie.

poziom trudności

O ile z marchewką sprawa jest prosta – wystarczy ją obrać i zetrzeć na tarce, o tyle z dynią sytuacja nieco się komplikuje. Większość przepisów wymaga przygotowania puree, do którego dynię trzeba przekroić, wydrążyć, podzielić na kawałki i upiec, a następnie wybrać miąższ, zblendować go i odsączyć na sitku. Czyli nieporównywalnie więcej pracy w stosunku do starcia marchewki, która co najlepsze zawsze jest gdzieś pod ręką. Nawet w tych kilku przepisach, gdzie można użyć surowego, startego miąższu trzeba się odrobinę posiłować by odkroić kawałek dyni. Tutaj zdecydowanie punkt dla marchewki!

konsystencja

Być może to za sprawą aksamitnego puree, zdecydowanie delikatniejszego od wiórek – ale konsystencja dyniowych muffinów jest o niebo lepsza od konkurencyjnej marchewki! No chyba, że nie lubicie mięciutkiego ciasta, przywodzącego na myśl leciutkie, jadalne obłoki (lub ulubiony kocyk otulający w chłodne jesienne wieczory). Co więcej, dyniowe puree z powodzeniem wykorzystasz także do sernika, gdzie marchewka jako taka nie ma racji bytu. Trud przygotowania wynagrodzony w spotkaniu z boską dyniowo-chmurkową konsystencją i punkt dla dyni!

wilgotność

I kolejny punkt dla dyni! Muffiny dyniowe wychodzą zawsze sprężyste jak gąbeczka, charakteryzując się niespotykaną wręcz wilgotnością. Nie ma mowy o suchym, zatykającym cieście, które trzeba ratować kremem czy owocami. Oczywiście jest tutaj druga strona medalu czyli widmo zakalca, ale przy odpowiednim traktowaniu dyni i dokładnym odmierzeniu składników nie ma się czego obawiać!

smak

Smak jako taki jest sprawą niezwykle subiektywną, natomiast jego intensywność i wyczuwalność dodanych przypraw da się już w jakiś sposób określić. Można odnieść wrażenie, że dynia zapewniając wypiekom wyjątkową wilgotność i sprężystość, nieco tłamsi ich smak, gubiąc przy tym swój własny – warzywny. Nie powiedziałabym tego gdyby nie porównanie z marchewkowymi muffinami, które przy dokładnie takich samych proporcjach wyszły bardziej aromatyczne, słodsze, lepiej doprawione, po prostu smaczniejsze. Jeśli chodzi o głębię smaku, zdecydowanie punkt dla marchewki.

podsumowanie

Test nie przyniósł jednoznacznego rozstrzygnięcia – mamy remis. Marchewka zdecydowanie wygrywa w kwestii łatwości przygotowania jak i samego smaku. Wypieki z jej dodatkiem są niesamowicie aromatyczne, intensywne i banalnie proste w wykonaniu. Dostępność marchewki sprawia, że słodkościami z jej dodatkiem możemy cieszyć się z cały rok, choć kojarzą się głównie z nadejściem chłodnych dni. Natomiast dynia, najlepszy z darów jesieni, wymaga nieco więcej uwagi. Warta jest natomiast każdej minuty poświęconej na przygotowanie puree, na bazie którego wypieki są niesamowicie wilgotne, o niebiańskiej, leciutkiej konsystencji. Dyniowe muffiny niczym kocyk przytulają w szarobure dni, a strukturę dyniowego sernika przyrównać można do jadalnej chmurki. Niebo w gębie!

Jak więc podsumować ten niekrótki wywód? Myślę, że trzeba mieć choć jeden prosty, sprawdzony, ratujący życie i humor przepis na ciasto marchewkowe i przynajmniej raz w sezonie spróbować nieba pod postacią dyniowych wypieków (i zupy krem!). Oczywiście można się bez tego obejść, no ale czy takie życie ma sens?

Sprawdź inne przepisy